niedziela, 6 stycznia 2013

Rodzinne chorowanie.

Od Nowego Roku, nawet trochę wcześniej zaczęliśmy chorować. Pierwszy był mój Małż. Już się czuje lepiej. Później ja (wczoraj miałam przesilenie, że nic nie byłam w stanie zrobić) i dziś czuję się lepiej. Nadszedł czas na Młodą. Zaczęła od gorączki 39 w nocy, teraz ma ok. 38 i śpi. Szykuje się spacerek do lekarza.

Jak to powiedział Małż kilka dni temu gdy dogorywaliśmy a Młoda po nas łaziła i czuła się wyśmienicie "Choroba obojga rodziców w jednym czasie to głupi pomysł". Ano głupi.

Jak tylko wróci ze sklepu ze sprawunkami zabieram się za robienie syropu z cebuli i rosołu. Pewnie sobie walnę dla kurażu sok z marchewki i czosnku. Uwieżcie, człowiek tak bardzo nie śmierdzi tym czosnkiem przetartym z marchewką przez sokowirówkę niż gdyby zjadł ząbek i popił go mlekiem. A działanie identyczne.

Do miłego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz