niedziela, 10 marca 2013

O zapale.

Popatrzyłam na zawartość mojego bloga. Cztery wersje robocze i jakoś sie nei zapowiada żebym je opublikowała. Trzeba je dokończyć a mi brakuje chęci. Pomysł na posta był ale gdy zaczęłam klikać wydało mi się bezsensu to co smaruje i zostawilam. Że jak myśli uporządkuję to dokończę pisanie.

Otóż nieprawda. I tak jest z większością rzeczy. Miałam ćwiczyć brzuszki na piłce gimnastycznej. Kupilam ją, nadmuchalam i przez miesiąc się jej przyglądałam. Poćwiczyłam pięć razy i zarzuciłam to bo mięśnie bolały. No jak miały nie boleć skoro nic nie robię i nagle parę brzuszków zrobiłam? Miałam odkrywać swoje talenty artystyczne przy robieniu biżuterii z koralików. I co? Koraliki od dwóch lat a może i więcej leżą w pudełku razem z innymi narzędziami i czekają. Nie wiem na co.... Moja przygoda skończyła się na zrobieniu dwóch par kolczyków. Co jeszcze?
Haftowanie. Na szczęście nie kupowalam żadnych materiałów. U mnie w domu prababcia się kiedyś tym zajmowała i zostało wiele motków muliny. Skończyło się na wyhaftowaniu słonia na torbie.
Szydełkowanie. To ciocia ma zacięcie do tego. Znalazłam jakieś szydełka i skończyło się na zrobieniu gigałańcuszka.

Wiele zaczynam i nic nie kończę, krucafuks!

2 komentarze:

  1. zapał tak samo szybko gaśnie jak się zaczyna, a do tego dochodzi wymówka: "od jutra", "jutro na pewno..." i itp. i postanowienia szlak trafia i tak prawie że wszystkim (4 zaczęte modele ;( )

    OdpowiedzUsuń
  2. a najgorsze jest to, że większość rzeczy odkłada się na jutro tych mniej ważnych oraz tych najważniejszych ;/

    OdpowiedzUsuń