czwartek, 7 listopada 2013

O ...A... orientacji..... PSIK.

Skutkiem choroby jest wczorajszy dzień. Znaczy nie jestem jeszcze chora ale już mnie drapie w gardle, żółty katar, ból czoła. Wczorajsze pojenie bzówką nie pomogło w 100%. Chyba tylko opóźni przeziębienie. 
A było to tak. Zniecierpliwiona czekaniem na właściwy autobus wsiadam do innego. Na mojej usprawiedliwienie dam, że padało, było zimno i dwa inne autobusy mnie minęły a mojego ani słychu, ani dychu. Wsiadam do trzeciego innego i jadę w siną dal. Wysiadam gdzieś i wreszcie zaczynam żałować, że wsiadłam w nie mój autobus. Do przystanku, na którym wysiadłam dojeżdżał inny autobus, który jeździ w moje okolice tyle, że 30 minut było do niego. Ja-  twarda sztuka- stwierdziłam, dlaczego nie? Poczekam. Przystanek duży, nie pada na mnie a ruszać się na piechotę nie mam zamiaru bo jest ciemno i nie wiem dokładnie gdzie jestem. Młoda nie wykazała zrozumienia sytuacji i zdenerwowana tym, że musi siedzieć w wózku wyła. Ja tu na deszczu moknę, wilki jakieś a ona w suchym siedzi i się nie podoba:P
Koniec końców zamówiłam taksówkę (autobus się nie pojawił a miałam wykupiony bilet całodzienny) i wreszcie dotarłam do domu. Osiem miesięcy temu miałam podobną przygodę. Poszłam na spacer odkryć nowe miejsca i się zgubiłam. Nawet mapa nie pomogła. Trzy godziny błądziłam nim znalazłam przystanek gdzie zatrzymywały się znane mi autobusy. Młoda jak zwykle dawała wyraz swojemu oburzeniu. Gdy wreszcie weszłyśmy do domu i mogłam spokojnie przeanalizować mapę wyszło mi, że prawie miasto opuściłam. Jeśli mam taką tendencję to za osiem miesięcy znów coś wymyślę. 
Zgadza się, nie umiem dopasować terenu do mapy, nie orientuję się w stronach świata no chyba, że jest wschód lub zachód słońca a ja akurat się temu przyglądam, nie pamiętam gdzie jest zaparkowany samochód, którym przyjechałam (te piętrowe parkingi.. Wszystkie piętra są podobne do siebie). Pomysł telefonu z GPSem coraz bardziej we mnie dojrzewa. I to by było na tyle. 
Jak znajdę przepis na bzówkę to wrzucę. Wódeczka pięknie wchodzi, super smakuje i można się nastrzelać, nie wiadomo kiedy.


Może bałkańskie rytmy mnie rozgrzeją więc zapuszczam Azis'a, biorę końską dawkę wit. C, owijam się w koc mając nadzieję, że dzieć nie będzie żądał mojego towarzystwa przy układaniu klocków i zmierzam ku ozdrowieniu:)

Do miłego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz