czwartek, 26 czerwca 2014

Uwaga! W tekście są wulgaryzmy, których miało nie być. Niestety tytuł zawsze na końcu wpisuję.

Jest północ u mnie. Nawet po. Bardzo chciałabym napisać tę notkę z wykorzystaniem wszystkich wulgaryzmów jakie znam, we wszystkich możliwych konfiguracjach jakie mi przyjdą do głowy. Zdanie wykrzyczane czy powiedziane spokojnym głosem nie zmienia sensu. Ok. To ja będę spokojnie.
Mam miłe, ciepłe, rodzinne życie i każdemu życzę takiej stabilizacji i spokojności. Plusy dodatnie przeważają nad ujemnymi minusami, których po prostu brak. Rutyna odhacza kolejne dni. Nie martwię się przyszłością bo ta jest jasna, przejrzysta i do przewidzenia. Tylko dlaczego do kurwynędzypickumatrejebanavafankulopierdolonamotylanogaiwmordekopanegojeza mnie nosi? Męczy ciągły wkurw. Męczą wizje śmierci najbliższych. Męczą sprawy, które są totalnie od czapy i z teraźniejszością a tym bardziej przyszłością nie mają nic wspólnego. A to wszystko tuż przed snem i kurwa nie śpię bo nie mogę. Słucham muzyki i się wyzewnętrzniam publicznie smarując tę notkę. Myślę, że można ten stan porównać z alergią. Jeśli dziecko jest zbyt czysto chowane to jego organizm sam sobie szuka wyzwań by budować swoją odporność. Tak mój mózg w nocy szuka sobie emocjonalnej pożywki projektując mi różne sytuacje i sposoby radzenia sobie z nimi. A najlepsze gdy wreszcie śpię to są sny o przeszłości psia mać. Gdy śnię to jest to film. Parę razy mi się zdarzyło, że potrafiłam po wybudzeniu zasnąć i śnić dalszy ciąg. Pauza kurwa mać. Albo zapętlenie bo śni mi się to samo od początku. Ciekawe co by Freud o tym powiedział.

To wszystko tak mi bulgocze w środku i kipi w nieodpowiednich momentach. Jedyny plus, że za dnia zewnętrznie jestem jak skała:) a minus, że zmęczonam i szybciej tracę cierpliwość i jestem niezdarna. Parę dni temu nóż sobie prawie wbiłam w nogę. Z ręki mi wypadł skubany. Spadając zaczepił o skórę i plasną obok stopy. Obok bo z automatu odskoczyłam gdy mnie drasnęło. Wbrew opinii Małża mam jeszcze resztki instynktu samozachowawczego:P
Teraz jest 1:30. Spróbuję zamknąć oczyska. Jutro czeka mnie bardzo "ciężki" dzień wycinankowy. Teatrzyk cieni będziemy robić z Młodą. Patyki mam, postacie mam. Tylko wyciąć, skleić, wziąć latarkę i układać historie.

Tym miłym akcentem kończę tę mdłą notkę.

P.S. Małżu jeśli czytasz to się nie dziw, że o nożu nie wspominałam w trakcie wideokonferencji. Normalnie zapomniałam O_o

Do miłego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz